Saint Clair Family Estate – Klub Wina podróżuje po Nowej Zelandii – część III – „Intruzi”

Wyspa Południowa na swoim północnym wybrzeżu ma słynne Marlborough – najważniejszy i najbardziej prestiżowy okręg winiarski; powstaje tutaj ponad 80 proc. nowozelandzkich win. Chwalonych, świetnych win.  Jest tu i ciepło – za dnia – i chłodno zarazem (nocą). Znakomite zbalansowanie tych czynników powoduje, że winogrona dojrzewają długo, powoli rozwijając wspaniałe cechy aromatyczne.

Saint Clair Family Estate

Postanowiliśmy w swoich wędrówkach po Nowej Zelandii przemieścić się nieco na południe i odwiedzić winnice Saint Clair Family Estate, markę dobrze znaną w Polsce, oferującą spory przekrój jakościowy i cenowy na naszych polskich winnych półkach.

Saint Clair winnice lubimy wino plOd kilkunastu lat Saint Clair kojarzona jest niezmiennie z nazwiskiem Matta Thomsona, w 2008 roku uhonorowanego podczas konkursu International Wine Challange tytułem International White Winemaker of the Year – najlepszego wytwórcy win białych na świecie. Ale udział w przedsięwzięciu Thomsona to jedna strona medalu – druga to wieloletnie doświadczenie małżeństwa Judy i Neala Ibbotsonów, zajmujących się uprawą winorośli od lat 70-tych; trzecia – ich długie starania o przyłączenie do winnic najlepszych parceli w Marlborough – dziś dysponują areałem 170 ha w dolinach Rapaura, Awatere i Omaka. I zrobił się spory interes rodzinny… Jakość win Saint Clair wspomagana jest odpowiednimi zabiegami: właściwym przycinaniem krzewów, obrywaniem liści i nadmiaru zawiązków owoców, zredukowaniem do minimum oprysków (nie używa się np. żadnych środków owadobójczych).

Saint Clair Family EstateSaint Clair Family EstateSaint Clair Family Estate

A teraz o samej wizycie.  P – O – R – A – Ż – K – A !  Dziwią się Państwo? To niesamowite, jak jakość obsługi, a raczej jej brak, może popsuć wrażenie i radość z obcowania z miejscem, gdzie wytwarza się znakomite skądinąd wina. Może trafiliśmy na przypadkowo zatrudnionych dyletantów, dla których byliśmy intruzami – w każdym razie zero zainteresowania, oczywiście zero pasji, brak minimalnego zaangażowania w to, co robią. Smutne, ale prawdziwe.

Z degustacji zapamiętamy, że były tutaj serwowane (w śladowych ilościach w kieliszku na płatnej degustacji) sauvignon’y w wersjach: Premium, beczkowany Barrique i z najwyższej serii Reserve. Jedynie Pinot Noir Twin Hills (z Omaka) Block 10 smakował jako tako, może dlatego, że grona pochodziły z… winnic Gimblett Gravels w Hawke’s Bay. Degustowaliśmy również Malbec, któremu do argentyńskich braci było równie jak geograficznie – daleko… Ale może byliśmy uprzedzeni sposobem traktowania tutaj klientów; jak widać od degustowania do zdegustowania jest nadzwyczaj blisko.

Ponieważ „obsługa” dawała nam do zrozumienia, że zabłądziliśmy tutaj niepotrzebnie, zrozumieliśmy i pojechaliśmy dalej. Tyle pięknych miejsc jest wokół do odkrycia! Zapraszamy do śledzenia kolejnych wpisów 🙂